Miejsce dobre do życia Portal brzezce.info jest pierwszą i najstarszą stroną lokalną w gminie Kultura i sztuka Wiara i tradycja od pokoleń

Kontynuujemy bardzo ciekawy cykl "Po brzeskim zepłociu (2)", którego autorem jest dr Grzegorz Sztoler.

"Po brzeskim zepłociu (2)"

Kto wymyślił kościół w Brzeźcach?

Dobre pytanie. Nie proboszcz, nie rada parafialna, nie mieszkańcy. Lecz jeden, jedyny człowiek -architekt Ludwik Schneider. On go wymyślił, zaprojektował, wyrysował. Kim był?

Jego nazwisko jakoś się zatarło w pokoleniowych przekazach. Pamiętam, że nazwiska budowniczych – majstrów, cieśli, halangrów - udało się jakoś odtworzyć, z pomocą jednego ze starszych mieszkańców. Ale o tym innym razem. Nikt z żyjących dwie dekady temu brzeźczan, kiedy tworzyłem monografię Brzeźc, nie mógł mi podać, nie wiedział, kto zaprojektował ten cudowny kościół. Może dlatego, że on zawsze był. Po prostu. Był czymś oczywistym. Dla wielu informacja o tym, że stoi od niespełna stu lat była niespodzianką. I z trudem wyobrażali sobie drewniany kościół, który był poprzednikiem obecnego.

Dowód na to, że projektantem był Ludwik Schneider odnalazłem w dawnym książęcym archiwum w Pszczynie, mieszczącym się na zamku. Tam w aktach patronackich odnalazłem protokół z posiedzenia rady parafialnej, na którym zadecydowano o przyjęciu do realizacji projektu kościoła autorstwa Ludwika Schneidera. Przy czym rzecz niezwykła, planów kościoła w aktach patronackich nie było… Właściwie były, ale nie te… Rysunki przypominały zrealizowany w podobnym czasie neoromański kościół w Bojszowach, też autorstwa Schneidera. Planów kościoła w Brzeźcach nie udało się odnaleźć ani w Pszczynie, ani we Wrocławiu, ani na farze w Brzeźcach – bo tam mnie ówczesny proboszcz nie wpuścił, podejrzewam że sam nie wiedział, co ma na strychu… Czytaj całość KLIKwLINK

 

Kim był ten, kto zaprojektował świątynię, która wygrywa wszystkie okoliczne konkursy „piękności”? To pytanie zadaje sobie pewno niejeden z mieszkańców parafii brzeskiej.

Dzieło świadczy o twórcy, świadczy dobrze. Ludwik Schneider renomę i uznanie zdobywa właśnie teraz, po latach, latach… Dlaczego? Bo Ślązak, bo architektura kościelna i to jeszcze z przełomów wieków XIX i XX nie była doceniana. Bo „pachnie tu niemieckością” – niestety, wielu nie widzi wielokulturowego wkładu w bogactwo tej Ziemi. I Żydów, i Niemców. Przecież książę pszczyński był Niemcem, protestantem, a budował – bo takie było prawo patronatu – fundował okoliczne kościoły i szkoły… Teraz my jesteśmy tu gospodarzami i powinniśmy to dziedzictwo zachować i rozwijać. Tak jak dzieje się z kościołem w Brzeźcach, który starannie, z pietyzmem jest odnawiany, czego efekty widać.

Niestety, o tym uznanym śląskim architekcie, nie ma zbyt wielu pewnych informacji. Więcej jest znaków zapytania niż pewników. Do tej pory nie pojawiły się zbiorcze, naukowe opracowania jego spuścizny, która obejmuje też budownictwo świeckie – by wspomnieć kamienice mieszczańskie. Dużo dla popularyzacji dorobku Schneidera zrobił mój przyjaciel Bernard Kopiec, mieszkaniec Imielina (rodem z Rudy Śląskiej, gdzie także znajdują się dzieła LSch), krajoznawca i autor książek, który mimo osiemdziesiątki na karku, z zapałem zabrał się do dokumentowania osiągnięć Mistrza – i w zasadzie ma gotową do druku książkę, o Schneiderze i jego dziełach. Z tymże ujętej bardziej od strony popularyzatorskiej. Pamiętam, że po napisaniu monografii Brzeźc odbyliśmy bardzo ciekawą, twórczą dyskusję na temat Ludwika Schneidera, jego kościołów. Wtedy pan Bernard pokazał mi pocztówkę z kościołem, który miał powstać w Imielinie, gdzie mieszka. Jako żywo przypominał ten brzeski. Z tymże w Imielinie – też po wielkich kołomyjach – w końcu został zrealizowany zupełnie inny projekt. Ciekawy wątek.

Esencją, myślą końcową tej rozmowy był pomysł, a właściwie pewnik, że trzeba by było poświęcić genialnemu śląskiemu architektowi książkę, bo tylko zbiorowo – gromadząc wszystkie te 40-kilka kościołów – można pokazać ogrom i doskonałość tego dziedzictwa. I wreszcie, po latach, konsekwentnie udaje się nam, a właściwie Autorowi – który w tym roku zostanie laureatem nagrody Clemens Pro Cultura powiatu bieruńsko-lędzińskiego – pomysł domknąć. I z tej publikacji pochodzą następujące cytaty, które oświetlą nieco szerzej postać projektanta brzeskiego kościoła.

Ludwig Schneider projektował kościoły w ujęciu eklektyczno-historycznym. Kierunek ten zwany jest też po prostu historyzmem, a historyzm – jak można się domyśleć ze sformułowania „eklektyzm” miesza – a według innych jedynie kopiuje dawne style nie wznosząc nic nowego, twórczego do romanizmu, gotyku, czy też do baroku. Oczywiście, taka opinia jest obecnie – i słusznie – w mniejszości, lecz w czasach PRL-owskich, słyszałem powszechną opinię, że »jest to sztuka niewiele warta i nie warto się nią zajmować«. Tak dosłownie się wyraził mój wykładowca w czasie zajęć na kursie przewodnickim. Podobne zdanie reprezentował Wojciech Niederliński, który oprowadzał adeptów przewodnickich po terenie Górnego Śląska i znał dobrze jego atuty…

Muszę podkreślić, że ta powszechna ignorancja tego wybitnego, lecz nieuznawanego twórcy śląskich kościołów wcale mnie nie zraziła. Wręcz przeciwnie, zachęciło mnie to do intensywnego zgłębienia tematu i zbierania wszelkich dostępnych w tym czasie materiałów odnoszących się do kościołów zaprojektowanych przez Ludwiga Schneidera. A jako długoletni przewodnik turystyczny, oprowadzając wycieczki szkolne, zakładowe, czy emeryckiego, zawsze starałem się pokazać piękno i niezwykłość Schneiderowskich dzieł zwykłym ludziom, mieszkańcom tego regionu, jak też goszczącym w nich przejazdem turystom. Kościoły św. Józefa na Załężu, św. Antoniego św Rybniku, św. Mikołaja w Raciborzu zawsze budziły autentyczny zachwyt u moich wycieczkowiczów wzbudzając ciekawość, dalsze pytania o samą postać ich twórcy. Niestety, o samym Ludwigu Schneiderze niewiele można było się wówczas dowiedzieć…

Ludwig Schneider urodził się 23.03.1854 roku w Namysłowie. Zmarł 29.12.1943 roku w Złotym Stoku. Pracował zawodowo do wybuchu I wojny światowej…

Był synem adwokata Augusta Schneidera (zmarł w Berlinie) i Barbary Schneider z domu Hasak (która zmarła w Ząbkowicach Ślaskich 29.07.1891). 5 lutego 1887 roku w Bytomiu Ludwig Schneider ożenił się z Elisabeth Halamą (ur. 22.10.1865 roku w Karbie), córką inspektora górniczego Baldwina Halamy i jego żony Clary z domu Beinlich.

Schneider przez pewien czas w latach 90-tych XIX w. mieszkał w Katowicach, gdzie przy Beatem Strasse 31 (obecnie al. Kościuszki) wzniósł okazałą willę, tam właśnie miał swoje biuro… Udało się ustalić, iż kolejno mieszkał na krótko w Zabrzu (parę miesięcy), potem Gliwicach, następnie w Raciborzu i Opolu, gdzie został awansowany na stanowisku architekta rejencyjnego. W latach 1908-1909 Schneider mieszkał we Wrocławiu, następnie Ząbkowicach Śląskich. 15 kwietnia 1910 roku zakupił parcelę budowlaną na zboczu góry Krzyżnik w Złotym Stoku. Tam właśnie - przy ulicy Schlackentalstrase nr 39 (obecnie ul. Staszica) - zaprojektował i postawił rodzinny dom, który stał się jego schronieniem aż do końca jego twórczego żywota. W 1914 roku z powodu choroby oczu przeszedł na emeryturę i już na stałe zamieszkał w Złotym Stoku, gdzie trzy dekady później umiera…

Schneider, jak sam twierdzi, miał wybudować 47 kościołów [Według B. Kopca było ich więcej – ale o tym w książce]. Jednak jego projekty nie ograniczały się wyłącznie do samych świątyń. Przy niektórych świątyniach zaprojektował również plebanie i kaplice cmentarne...

Zupełnie niedostrzeżonym aspektem jego twórczości jest budownictwo świeckie...”

Tyle wyjątków z publikacji, która – mam nadzieję i której z serca kibicuję – ukaże się w tym roku. Znajdzie się tu oczywiście kościół w Brzeźcach, obok takich dzieł Ludwika Schneidera, jak bazylika w Rybniku, kościół w katowickim Załężu, czy w Wirku w Rudzie Śląskiej. Śląski architekt budował zresztą nie tylko na Śląsku, ale i na Morawach i w… Berlinie.

I wszędzie czuć tego niezwykłego ducha Schneiderowskiego stylu. To coś nieuchwytnego…

 

Grzegorz Sztoler

O autorze KLIKwLINK


Tak wyglądał Ludwik Schneider, uznany śląski architekt

 

 

Oto inne Schneiderowskie dzieła - kościoły w Rybniku, Rudzie Śląskiej Wirku, Bojszowach, Katowicach-Załężu, Chorzowie-Batorym.

 

Po brzeskim zepłociu (1) KLIKwLINK

Po brzeskim zepłociu (3) KLIKwLINK

 

Grzegorz Sztoler
Urodzony w 1973 roku w Pszczynie. Doktor nauk humanistycznych (2009), historyk archiwista. Zajmuje się historią Górnego Śląska, zwłaszcza ziemi pszczyńskiej. Zawodowo związany z „Dziennikiem Zachodnim” jako archiwista, poza tym jest niezależnym publicystą, autorem, współautorem i redaktorem książek o tematyce regionalnej, poświęconych z reguły historii małych ojczyzn (współpracuje z historykami amatorami). Regularnie publikuje w miesięczniku „Śląsk” oraz „Dzienniku Zachodnim” (w latach 2012-2014 cykl felietonów Spacerkiem po ziemi pszczyńskiej).

Uprawia następujące gatunki: reportaż, felieton, esej. W przypadku prac naukowych posługuje się kanonem naukowym z chęcią łamania go w kierunku publicystyki historycznej. Najczęściej podejmowana tematyka w utworach literackich (od felietonu po reportaż): wszystko, co na Górnym Śląsku odnaleźć można w relacjach: człowiek, lokalność, jego świat, problemy, swojskość-tutejszość.

W 2003 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury RP na realizację własnego programu z zakresu upowszechniania dóbr kultury obejmujący m.in. wyjazd badawczy do Nowego Jorku, a także publikację zbioru reportaży pt. Ścieżki Śląskie (2004). Pozycja została zdigitalizowana w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. W latach 2010-2014 wyróżnienia w konkursach na jednoaktówkę po śląsku, konkurs Imago Public Relations i „Gazety Wyborczej”. Należy do Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego.

Źródło: Górnośląskie Towarzystwo Literackie w Katowicach

Copyrights by brzezce.info © 2016. stat4u