Miejsce dobre do życia Portal brzezce.info jest pierwszą i najstarszą stroną lokalną w gminie Kultura i sztuka Wiara i tradycja od pokoleń

Po brzeskim zepłociu (4) Gdzie leżą ofiary głodu i moru?

Odpowiedź wydaje się oczywista – na brzeskim cmentarzu. Lecz okoliczności tych pochówków są iście przerażające… Nie zdecydowałem się zamieścić szerszego opisu tych wydarzeń w monografii. Ten odtworzony z notatek tekst, z niewielkimi skrótami, czekał na publikację ponad dwie dekady.

Zacznijmy jednak od rękopisu kroniki „Stary dąb” autorstwa Pawła Godźka – o którym napiszemy przy innej okazji.

„Głód i mór w Brzeźcach… Pańszczyzna, podatki i nieurodzaje osiągnęły już szczyt w latach 1847/48 wywołując głód i mór… Po śmierci ks. Pawełka [za którego czasów dotknął parafię brzeską głód i mór], parafią zarządzał od listopada 1883 r. do 1887 r. ks. Weinczoch. Ustne podanie głosi, że proboszcz ten miał widzenie, w którym Matka Boska mu oznajmiła, że niestety musi to miejsce opuścić z powodu profanacji cmentarza. Długo ludzie zadawali sobie pytanie, czy nie pogrzebano tam jakiegoś wisielca lub jakiegoś zbrodniarza. Lecz nic podobnego, gdyż takich grzebano – jak to wynika z adnotacji jednej z ksiąg zgonu, gdzieś pod jakimś dębem… Zagadka znalazła rozwiązanie w cyfrach poniższego zestawienia. Stary cmentarz koło kościoła obejmował jakieś 12-13 arów, co starczyło mniej więcej na 650-740 grobów. A ilu umarło? Policzmy zgony za wiek XIX. W poszczególnych dziesięcioleciach pogrzebano: lata 1801-1810=548 osób w tym 244 dzieci do lat 6; lata 1811-1820=641 w tym 308 dzieci do lat 6; lata 1821-1830=707 osób w tym 208 dzieci do lat 6; lata 1831-1840=676 osób w tym 236 dzieci do lat 6; lata 1841-1850=1057 w tym 340 dzieci do lat 6; lata 1851-1860=676 osób w tym 345 dzieci do lat 6; lata 1861-1870=449 osób w tym 347 dzieci do lat 6; lata 1871-1879=526 osób w tym 245 dzieci do lat 6; lata 1881-1890=518 osób w tym 261 dzieci do lat 6; lata 1891-1900=608 osób w tym 313 dzieci do lat 6. Gdyby nie powyższe cyfry, trudno by było uwierzyć, że w Brzeźcach normalnie przekopywano groby co 10-12 lat, a latach głodowych co 5-8 lat. Czyż nie była to karygodna naprawdę profanacja cmentarza i grobów? Taki stan przetrwał aż do czasów ks. prob. Cedzicha, który razem z budową nowego kościoła pomyślał też o powiększeniu cmentarza. Do tego doszło jeszcze i to, że za czasów ks. proboszcza Franciszka Ruhnaua cmentarz odciążono przez uruchomienie cmentarza w Wiśle Wielkiej.”

Zaintrygował mnie ten trop. W monografii podaję, że duszpasterzowanie wspomnianego ks. Antoniego Pawełka przypadło na dramatyczny dla tutejszej ludności okres lat głodu i moru. W 1847 r. odnotowano trzykrotny wzrost zgonów. Zmarło 250 parafian, z czego dzieci do lat 7 stanowiły ok. 35 proc. ogółu zmarłych. Najwięcej osób zmarło w Wiśle Wielkiej (nieco ponad połowa zgonów), o wiele mniej w Brzeźcach (58) i Kobielicach (52), co wynikało stąd, że obie te miejscowości były o wiele mniejsze i mniej liczne niż Wisła (w 1828 roku Wisła liczy 1404 mieszkańców, Brzeźce 323, Wideki 52, a Kobielice 421 osób). W pierwszym kwartale roku następnego, 1848, liczba zmarłych odnotowanych w księdze zgonów przekroczyła już 149. Do końca roku zmarło 239 osób. Epidemia uległa zahamowaniu na przełomie kwietnia i maja. O ile w samym styczniu zmarło w parafii 60 osób, to w kwietniu i maju 34. Parafia liczyła wtedy ok. 1887 mieszkańców. Zaraza dotknęła co trzeciego z nich.

Pamiętam, że zapragnąłem bardziej przybliżyć tę przerażającą statystykę, by lepiej oddać dramatyzm, tragedię tamtych dni. Przemawiały do mnie, archiwisty, księgi zgonów z tych lat, z odnotowywanymi odejściami, ale do innych mogły nie dotrzeć. Musiałem więc to jakoś przedstawić, by trafić do jak najszerszego ogółu…

I oto obszerne, nieco statystyczne – ale zatrważające - fragmenty moich ustaleń odnośnie tylko samego, 1847 roku, w którym zmarło 250 osób:

W pierwszym tygodniu stycznia odnotowano 2 zgony, w następnym (drugim) 3, w trzecim 6 zgonów, w czwartym 5 i w piątym (przełom stycznia i lutego) znowu 6 zgonów. Siódmy tydzień roku 1847 przyniósł wzrost zgonów na 6, ale już kolejny ósmy zanotował ich spadek do 3. Tydzień dziewiąty (przełom lutego i marca) odnotował 5 zgonów, dziesiąty 2 zgony, jedenasty 4 zgony, dwunasty 4 zgony i trzynasty (przełom marca i kwietnia) 5 zgonów. W kolejnym tygodniu kwietnia, czternastym roku 1847 odnotowano aż 7 przypadków śmierci, a następnym tygodniu 4, w kolejnym zaś tylko 1 i w siedemnastym znów tylko 3 przypadki. Ale tydzień kolejny, przełomu kwietnia i maja, osiemnasty tydzień wspomnianego roku przyniósł 4 zgony. Następny, dziewiętnasty 2 zgony. W dwudziestym tygodniu roku odnotowano 4 zgony, w dwudziestym pierwszym znowuż tylko 3. Maj stanowił generalnie miesiąc o stosunkowo niskiej śmiertelności tygodniowej i miesięcznej (mimo czasów głodu i moru). Przełom maja i czerwca (dwudziesty drugi tydzień roku) przyniósł już 6 zgonów. Kolejny tydzień, dwudziesty trzeci - trzy zgony, następny tydzień – dwa.

W dwudziestym piątym tygodniu odnotowano zgon setnej ofiary epidemii, Zuzki Sojka z domu Krawiec z Polskiej Wisły, która liczyła 45 lat, zmarłej 19 czerwca. Ten tragiczny tydzień przyniósł w sumie aż 9 przypadków zgonów. Kolejny, dwudziesty szósty tydzień tego roku, stanowiący przełom czerwca i lipca przyniósł 4 wypadki zgonów, tydzień dwudziesty siódmy 6, a dwudziesty ósmy znowu 6, dwudziesty dziewiąty już tylko 3 przypadki zgonów. W tygodniu trzydziestym odnotowano 5 wypadków zgonów, w następnym trzydziestym pierwszym (przełom lipca i sierpnia) aż 9 zgonów. Tydzień trzydziesty drugi przyniósł 3 zgony, trzydziesty trzeci 5 zgonów, trzydziesty czwarty 6 zgonów i trzydziesty piąty, stanowiący przełom sierpnia i września, zaledwie 1 wypadek śmierci. W miesiącu wrześniu miał miejsce stopniowy tygodniowy wzrost ilości zgonów. Następne dwa tygodnie tego miesiąca - tydzień trzydziesty szósty i trzydziesty siódmy – przynoszą kolejno 6 i 8 przypadków zgonów. Jednak już w drugiej połowie września liczba zgonów spada – w trzydziestym ósmym tygodniu wyniosła już tylko 3, w następnym wzrosła nieznacznie do 4. Październik i dalsze miesiące roku 1847 przynoszą kolejny wzrost. W czterdziestym tygodniu odnotowano 3 wypadki zgonów, jednak w następnym, czterdziestym pierwszym, już 7. Nadchodzący czterdziesty drugi tydzień roku, a trzeci października, przynosi 9 przypadków śmiertelnych, czterdziesty trzeci jedynie 4 zgony.

Na przełomie października i listopada, w czterdziestym czwartym tygodniu roku, zarejestrowano 5 wypadków zgonów. Właśnie wtedy, dokładnie 27 października, zmarła dwusetna ofiara pierwszego roku klęski głodu i moru (co odnotowano w parafialnej księdze zgonów pod datą 30 października). Był to trzyletni Janek, syn Antoniego Krawczyka i Werony z domu Thomys. Listopad przynosi również przyrost zgonów – w następnym tygodniu tego miesiąca, czterdziestym piątym tygodniu roku miały miejsce 4 wypadki śmierci, identycznie jak w czterdziestym szóstym. Natomiast w tygodniu czterdziestym siódmy zgonów było już 8. Tydzień czterdziesty ósmy stanowiący przełom listopada i grudnia roku 1847 przyniósł 3 śmiertelne zgony. Dalszy, czterdziesty dziewiąty 5 ofiar, pięćdziesiąty 4 ofiary, pięćdziesiąty pierwszy 3 zgony, a ostatni pięćdziesiąty drugi tydzień tego roku przyniósł aż 12 zgonów...”

Idźmy dalej – wiek ofiar, w ujęciu rocznym: dzieci poniżej 1 roku – 42 przypadki (ok. 17 proc.), dzieci od 2 do 6 lat – 44 przypadki (17,6 proc.), dzieci 8-14 lat – 17 przypadków (ok. 7 proc), młodzież 15-21 lat – 13 przypadków (ok. 5 proc.), osoby 22-35 lat – 31 przypadków (ok. 12 proc.), osoby 36-49 lat – 38 przypadków (ok. 15 proc.), osoby 50-63 lat – 51 przypadków (ok. 20,5 proc.), powyżej 64 lat – 14 przypadków (5,6 proc.)

Kolejny, tragiczny rok, 1848, w którym odnotowano 239 zgonów przedstawiam w formie odręcznej tabeli sporządzonej dwie dekady temu (w ujęciu miesięcznym, z rozbiciem na poszczególne miejscowości ówczesnej parafii, Wideki ujęte tu zostały osobno). Śmiertelność wśród dzieci do lat 14 w 1848 roku wyniosła w całej brzeskiej parafii 36,8 proc. (88 przypadków zgonów) – a więc była bardzo wysoka...

To tylko z niektórych moich ustaleń, które przedstawiłem – w zaginionym gdzieś artykule – o latach głodu i moru w Brzeźcach.

Niektóre, ale i tak budzące przestrach…

Grzegorz Sztoler

 

 

Lata głodu i moru na Ziemi Pszczyńskiej w 1847/48 w relacji pruskiego urzędnika:

"Nieszczęście powiatu pszczyńskiego datuje się już od roku 1845, kiedy po wpierw bardzo udanych zbiorach ziemniaków wystąpiło takie gnicie, że już wiosną w klasie robotniczej zapanowała nędza i państwo musiało dawać zadatki w postaci maku i zboża. Zbiory zboża i ziemniaków wypadły też gorzej w 1845 r. Kiedy jednak w 1846 r. pojawiła się nigdy wcześniej nieznana choroba ziemniaków i zrobiła już w miesiącu czerwcu najstraszliwsze spustoszenie na zielonych częściach roślin, nędza wśród niższej klasy osiągnęła najwyższy stopień, tak, że musiano uciekać się do spożywania perzu, korzeni, otrębów pszennych, trawy i najpodlejszych środków spożywczych, co doprowadziło do wybuchu tyfusu głodowego w 1847 r. Z uwagi na to, że w tym roku zbiory były złe, a pojawiła się także ponownie w miesiącu lipcu choroba ziemniaczana, nędza została doprowadzona do ostateczności i z nadchodzącą zimą pogłębiona przez straszne zimno, które spowodowało - jako nieuniknione następstwo - spotęgowanie zarazy. Całe domy wymarły. Dzieci i dorośli, goli i biedni umierali z głodu żebrząc na ulicach, tak, że tylko w roku 1847 w obrębie tutejszego książęcego władania znaleziono na drogach i w lasach sto zwłok osób, które umarły z mrozu i głodu... Przy pomocy Bożej, państwa i dobrych ludzi udało się opanować epidemię głodu, a do końca maja 1848 r. doprowadzić do jej wygaśnięcia. Niemniej jednak do końca tego pamiętnego roku, jako następstwo tyfusu umarło tysiące ludzi, ponieważ większość ozdrowieńców po tyfusie w wyniku przebytej nędzy dostała puchliny wodnej i powoli umierała, tak, że z całą pewnością umarło 14.000 ludzi i pozostało 4000 sierot, o które trzeba było również jeszcze troszczyć się do 16. roku życia. I na rzecz tej opieki już od lutego 1848 r. czynnie działano."

Opis epidemii moru, jaki nawiedził Ziemię Pszczyńską w połowie XIX stulecia, dokonany przez królewskiego sekretarza powiatowego, Scholtza, do dziś wzbudza grozę, choć właśnie ta rzeczowość w opisie tej tragedii - a nie fantazjowanie - porusza. Nieszczęście, jakie nawiedziło naszych przodków, niespełna 170 lat temu nie powinno ulec zatarciu w zbiorowej pamięci. Późniejsze wydarzenia dziejowe: wojny, powstania, zatarły jednak o niej zupełnie wspomnienie. Szacuje się, że spośród 3.147 mieszkańców miasta Pszczyny w latach głodu i moru, czyli 1847 i 1848 r., śmierć dosięgła 686 osób, we wsiach śmiertelność sięgała nawet 1/3 populacji.

"Drodzy potomni - pisał Scholtz - którzy czytacie te słowa, wspominając ze smutkiem przeżyty przez nas czas trwogi, pomyślcie z wdzięcznością o tych, którzy wkroczyli z taką pomocą, żeby zapobiegać temu bezgranicznemu nieszczęściu. Niech niebiosa zachowają was przed podobnymi smutnymi doświadczeniami".

Kopię tego opisu, jak podaje Józef Koserczyk w swojej "Kronice Parafii Wszystkich Świętych w Pszczynie", znaleziono w wieży pszczyńskiego starego kościoła.

 

Grzegorz Sztoler


Odręczna tabela ilustrująca śmiertelność w brzeskiej parafii w 1848 roku w ujęciu miesięcznym i w rozbiciu na miejscowości.

 

 

Fragment cmentarza w Brzeźcach. W tle widoczne zabudowania szkoły. Zdjęcie pochodzi z lat 1900 - 1902

O Autorze:

Grzegorz Sztoler: urodzony w 1973 roku w Pszczynie. Doktor nauk humanistycznych (2009), historyk archiwista. Zajmuje się historią Górnego Śląska, zwłaszcza ziemi pszczyńskiej. Zawodowo związany z „Dziennikiem Zachodnim” jako archiwista, poza tym jest niezależnym publicystą, autorem, współautorem i redaktorem książek o tematyce regionalnej, poświęconych z reguły historii małych ojczyzn (współpracuje z historykami amatorami). Regularnie publikuje w miesięczniku „Śląsk” oraz „Dzienniku Zachodnim” (w latach 2012-2014 cykl felietonów Spacerkiem po ziemi pszczyńskiej).

Uprawia następujące gatunki: reportaż, felieton, esej. W przypadku prac naukowych posługuje się kanonem naukowym z chęcią łamania go w kierunku publicystyki historycznej. Najczęściej podejmowana tematyka w utworach literackich (od felietonu po reportaż): wszystko, co na Górnym Śląsku odnaleźć można w relacjach: człowiek, lokalność, jego świat, problemy, swojskość-tutejszość.

W 2003 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury RP na realizację własnego programu z zakresu upowszechniania dóbr kultury obejmujący m.in. wyjazd badawczy do Nowego Jorku, a także publikację zbioru reportaży pt. Ścieżki Śląskie (2004). Pozycja została zdigitalizowana w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. W latach 2010-2014 wyróżnienia w konkursach na jednoaktówkę po śląsku, konkurs Imago Public Relations i „Gazety Wyborczej”. Należy do Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. - źródło: Górnośląskie Towarzystwo Literackie w Katowicach

Copyrights by brzezce.info © 2016. stat4u