Drukuj
Szczegóły: Kategoria: Aktualności | Opublikowano: 18 marzec 2020

Po brzeskim zepłociu (6) Brat księdza Augustyna

Tym razem podążymy tropami Pawła Godźka, który pozostawił po sobie niezwykle cenny rękopis, znany jako „Stary Dąb”, choć jego faktyczny tytuł jest nieco dłuższy: „Stary dąb, czyli wypisy z dawnej kroniki parafialnej”. Niewątpliwe ten znamienity suszczanin był pod ogromny wpływem historii parafii w Brzeźcach…

To niezwykłe, że miał na to czas, należał bowiem do ludzi zajętych i aktywnych. Do 1939 roku był wójtem Suszca. Funkcję tę pełnił jeszcze przez pewien czas w 1945 roku.

Był także niezwykle wrażliwym człowiekiem, co ilustruje przykład opisany przez długoletniego sołtysa Suszca, Alojzego Kusia w książce „Suszec przez wieki 1326-2013”:

W roku 1928, kiedy pan Paweł Godziek wraz z małżonką Zuzanną objął w swoje władanie pozostały majątek (były dwór w Suszcu) oraz część gospodarstwa w rejonie Grabówek od teściów - państwa Mikołajec (nazywanych również „do Jury”), postanowili właśnie w rejonie Grabówek wybudować Dom Opieki, przekazując go nieodpłatnie jako fundację na rzecz Zgromadzenia Sióstr Boromeuszek. Decyzja taka została prawdopodobnie podjęta, ponieważ było to małżeństwo bezdzietne, a majątek jaki nabyli, jak na tamte czasy był ogromny. Przy okazji należałoby przypomnieć, że korzenie Pawła Godźka sięgają odległej przeszłości, był on – na co wiele wskazuje - potomkiem Jakuba Godźka, który z woli księżnej Heleny otrzymał folwark w Suszcu w XV wieku.”

Tak, to prawda. Zresztą brzescy Godźkowie także wywodzą się od tegoż Jakuba, rycerza (panosza) służącego księżnej Helenie Korybutównie. Ale o tym przy innej okazji…

O tej szlachetnej, dobroczynnej inicjatywie Pawła Godźka było głośno przed wojną. Oto co pisała prasa katolicka w 1928 roku:

SZLACHETNY CZYN ROLNIKA ŚLĄSKIEGO. Naczelnik gminy Suszec, woj. śląskiego, a zarazem prezes kółka rolniczego, p. Paweł Godziek, buduje wraz ze swą małżonką na własnym gruncie i własnymi środkami przytułek dla starców, inwalidów i sierot bezdomnych. Dom będzie miał 22 pokoje z kaplicą, kuchnią, łazienką, werandą itp. Budowa jest już w toku i ma być wykończona w maju, po czem zostanie przekazana na własność zarządowi kościelnemu, który odda ją w zarząd sprowadzonym w tym celu zakonnicom. Jest to już drugi podobny szlachetny czyn obywatela, bo niedawno doniosła prasa o takim czynie p. Albinowskiego z Bełku, pow. rybnickiego. P. Godziek jest skromnym gospodarzem na 13 hektarach piasków, a ofiara jego jest owocem długoletniej, mozolnej pracy.” („Dzwon Niedzielny” nr 19 z 6 maja 1928 r.)

Przedruk tego anonsu – i to dosłowny - zamieścił też „Dziennik Berliński” nr 89 ze środy 18 kwietnia 1928 roku, jak też sanacyjna „Polska Zachodnia” z tego samego dnia.

I wreszcie dochodzimy do tego, co robił w czasie wojny suszecki wójt. Odpowiedź jest prosta. Ukrywał się. O powodach tego pisze Alojzy Kuś:

Podczas okupacji, nie wszyscy suszczanie, mimo otrzymania decyzji władz o wcieleniu ich do wojska niemieckiego, Wehrmachtu, wykonywali ten obowiązek. Wielu zeszło do podziemia, by działać w konspiracji - początkowo ZWZ, a następnie w AK. Dowódcą miejscowej kompanii Armii Krajowej był por. rez. Franciszek Skrobol. Miejscowa grupa prowadziła jedynie działalność wywiadowczą.”

Tak, Paweł Godziek należał do tej grupy wywiadowczej. Ukrywał się – gdzie? Ano na brzeskiej farze, u swojego brata, ks. dr Augustyna Godźka. Wspomina o tym zresztą w wielokrotnie przywoływanej tu pracy pt. „Stary Dąb”, opracowanej wspólnie z Henrykiem Rackim. Co ciekawe, pisze o sobie w trzeciej osobie (podobnie jak Juliusz Cezar w swoich wspomnieniach o wojnie galijskiej):

W czasie wojny tajnym archiwistą fary brzeskiej był Paweł Godziek, [który] natknął się na zbiór dokumentów...”

W archiwum parafialnym odnalazły się listy przewozowe...” [to z fragmentów pracy P. Godźka o księdzu Cedzichu]”.

Ks. prof. dr Augustyn Godziek, brat współautora tej kroniki … po wybuchu wojny w 1939 r. i zajęciu Krakowa przez hitlerowców [gdzie był wykładowcą w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym], wrócił on do Mizerowa, skąd dojeżdżając do Brzeźców pomagał staremu i chorowitemu prob. Ruhnauowi [1866-1940, życiorys https://silesia.edu.pl/index.php?title=Ruhnau_Franciszek] w pracach administracyjnych i duszpasterskich. Po śmierci ks. Ruhnaua, został administratorem tej parafii do końca września 1945 r.”

Ten fragment wiele wyjaśnia w życiorysie Pawła Godźka. Postaci jego znamienitego brata poświęcimy osobny odcinek.

Co za poza ważnymi odkryciami historycznymi (m.in. rehabilitacja postaci księdza Cedzicha, czy też penetracja księgi zgonów z lat głodu i moru) przyniosła ta obecność suszeckiego wójta na brzeskiej farze? Okazuje się, że akurat archiwalne zainteresowania Pawła Godźka były tu najmniej ważne. Ważniejsza była konspiracja. Oddajmy głos mieszkańcowi Brzeźc, Janowi Foksowi, znanemu szerzej jako „woźnica marszu śmierci” (co związane było z pomocą udzielaną przez niego więźniom ewakuowanego obozu KL Auschwitz w styczniu 1945 roku):

Mój wujek, Paweł Godziek, ukrywał się na probostwie u swego brata, księdza Augustyna Godźka w Brzeźcach. Podsłuchiwali policję niemiecką, bo na probostwie w jednym pokoju powstał posterunek policji. Wujek siedział w pokoju, do którego drzwi były schowane za szafą. Gdy Niemcy mieli na kogo zrobić obławę w wiosce, wiedział więc wcześniej. Potrzebny był ktoś, kto tę informację wyniesie. I ja byłem łącznikiem. Mówili mi, a do mnie przychodził potem Żbik (leśny). Przestrzegało się tych, których planują aresztować. Było to w 1941 r. Miałem pseudonim „Pynczok” (to taka okrągła kasza, a jo taki gruchy żech był).”

( źródło: https://www.noweinfo.pl/woznica-marszu-smierci/ )



Biogram suszeckiego wójta

Czas teraz na uporządkowanie faktografii dotyczącej życiorysu Pawła Godźka. Oto jego biogram zamieszczony w liczącym już ponad dwie dekady „Słowniku biograficznym Ziemi Pszczyńskiej” autorstwa Mariana Cieśli, suszeckiego folklorysty i nauczyciela:

GODZIEK Paweł (1887-1973) – rolnik, społecznik, pamiętnikarz. Ur. 1 V w Mizerowie w rodzinie rolnika Franciszka i Ewy z d. Ryguła. Gospodarstwo Godźków miało powierzchnię około 10 ha. Obok Pawła urodziło się jeszcze 5 braci i 5 sióstr: Józef, Ludwik, Franciszek, Jan, Augustyn, Joanna, Maria, Zofia, Gertruda, Rozalia. Do szkoły powszechnej uczęszczał w l. 1892-1901 Mizerowie, jednak do pierwszej Komunii św. przystępował w Suszcu, ponieważ wtedy jeszcze część Mizerowa należała do parafii w Suszcu. Jako samouk nauczył się czytać i pisać po polsku, przestudiował wiele książek fachowych z rolnictwa, a zdobyte w nich wiadomości starał się przekazywać innym rolnikom. Po zawarciu związku małżeńskiego (1 VI 1919 r.) z Zuzanną Mikołajec, przeniósł się z Mizerowa do Suszca i tu rozpoczął pracę na własnym gospodarstwie. Był w stałym kontakcie z gospodarstwem ziemskim w Rudziczce, wiele eksperymentował, a swoje metody upraw i hodowli starał się upowszechniać. Szczególnie zachęcał rolników do wprowadzania nawozów mineralnych. Z jego inicjatywy i wkładu pracy wybudowano Dom Starców przeznaczony dla ludzi biednych, nie mających własnego domu. W latach trzydziestych, jako wójt doprowadził do parcelacji zadłużonego majątku książęcego i miejscowi rolnicy mogli drogą kupna powiększyć swoje gospodarstwa. Jako jeden z niewielu umiał poprawnie biegle czytać i pisać po polsku, pisał zatem mieszkańcom Suszca i okolicy podania do władz i inne pisma.

Przez wiele lat międzywojennych był wójtem. Z chwilą wybuchu II wojny światowej jego gospodarstwo otrzymało komisarycznego kierownika, a on sam musiał się ukrywać. Miało to związek z jego działalnością jako aktywnego działacza zarządu Związku Ziemian. Członek Zarządu Wojewódzkiego PSL „Piast”, w 1930 r. z ramienia Zjednoczonego Frontu Rolników Górnośląskich kandydował na posła do Sejmu. Do 1 X 1939 r. był członkiem Spółdzielni „Rolnik” w Mikołowie.

Zaraz po wojnie ponownie był wójtem gminy Suszec. Jednak jako rolnik-kułak musiał ustąpić. Z pracy społecznej nie zrezygnował. W 1946 r. został wiceprezesem Powiatowego Zarządu PSL „mikołajczykowskiego” w Pszczynie. Interesował się przeszłością Ziemi Pszczyńskiej, pisał wspomnienia do prasy (m.in. „Zielonego Sztandaru”). Po śmierci żony Zuzanny ożenił się drugi raz z Pauliną z d. Gołek z Wielkiej Wisły.

Zmarł 9 X. Nie pozostało po nim żadne potomstwo. Pochowany został obok pierwszej żony ma cmentarzu w Suszcu. Gmina nadała nazwę jednej z nowych ulic wiejskich jego imieniem. W maszynopisach pozostały po nim następujące utwory: „Stary Dąb”, „Dzieje ruchu religijnego – na tle wydarzeń politycznych na ziemiach pszczyńskich i śląskich”, „Wieś a ośrodek zdrowia”.”

Tyle słownikowy biogram. Nieco więcej szczegółów, interesujących (m.in. o planach ściągnięcia do Suszca zakonu Księży Misjonarzy, z którym związany był ks. Augustyn Godziek) znaleźć można w książce Zygmunta Orlika pt. „Wierność korzeniom. Wczoraj i dziś gminy Suszec” wydanej w 2004 roku. Jest ona dostępna w wersji cyfrowej pod tym linkiem: https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/11315/edition/10457/content



Godziek, rolnik postępowy

A co zainteresowania rolnictwem… Swego czasu wpadła mi w ręce broszura-informator [jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli] – odnaleziona na strychu u jednego z mieszkańców Brzeźc (identyczną zauważyłem też w Kobiórze w zbiorach tamtejszej Smolarni) o właściwym użytkowaniu nawozów sztucznych, którą wydał właśnie nasz bohater. Moją uwagę przykuła zwłaszcza niezwykła panorama, z wiatrakiem. Tak to były moje rodzinne Brzeźce ok. 1913 roku, a więc kilka lat po budowie kościoła. Panorama jaką widać od strony obecnego Ośrodka Kultury, boiska – idąc od Mizerowa. Niezwykły na tym zdjęciu był młyn wiatrowy. Unikat. Chyba jedyne jego zdjęcie. Dowiedziałem się, że stał u państwa Lazarów. Ponoć pozostał po nim kamień w miejscu, gdzie się wznosił. Ale wróćmy do tej niezwykłej broszury.

Czy nawóz stajenny wystarcza do osiągnięcia jak najlepszych plonów?” — takie pytanie zadał Paweł Godziek pszczyńskim gospodarzom na początku dwudziestego stulecia. I dowodził:

Dawniej, gdy ludzi było mniej i gospodarka rolna opędzić się dała mniejszymi kosztami, obornik wystarczał do osiągnięcia żniw na ówczesne stosunki zadowalających. Teraz czasy się zmieniły. Dziś wydatki w gospodarstwie ogromnie się podniosły i rolnik jest zmuszony, większą część plonów sprzedać, aby wydatki pokryć”.

Godziek jednak wiedział jak złu zaradzić. Namawiał miejscowych chłopów, by na swoich polach stosowali nawozy sztuczne. I istotnie pszczyńscy gospodarze tak robili. Istnieje nawet pocztówka sprzed pierwszej wojny, na której jakiś chłop zachwala użyteczność sztucznych nawozów. Godziek poszedł dalej. Jako 26-letni młodzieniec wydał w berlińskim wydawnictwie „Verlag für Bodenkultur” wymienioną wcześniej broszurę edukacyjną „Jak działaj sztuczne nawozy i jak opłaca się ich użycie?” W podtytule czytamy: „Przyczynek do rozwoju rolnictwa na Górnym Śląsku”. Napisał „P. Godziek z Mizerowa”. Książeczkę tę wydrukowano w Berlinie w 1913 roku.

Paweł Godziek – jak to wiemy z biogramu - doczekał się w Suszcu swojej ulicy. Pamiętało go dobrze starsze pokolenie mieszkańców. Marian Cieśla, miejscowy znawca folkloru, autor kilku książek, wspominał mi, że Godziek posiadał wspaniałą bibliotekę. Był miłośnikiem lokalnej historii i z zapamiętaniem studiował dzieje ziemi pszczyńskiej. Trudno się więc dziwić, że z taką pasją stworzył pozostającą w rękopisie kronikę zatytułowaną „Stary Dąb”. Tylko niektórzy suszczanie wiedzieli, gdzie rośnie to drzewo. Nade wszystko jednak Paweł Godziek był przede wszystkim propagatorem postępu i wiedzy rolniczej. Pozostał temu wierny do ostatnich dni.

W książeczce (chyba jego pierwszej) nie tylko udowadniał, że stosować sztuczne nawozy jest nowocześnie. Zamieścił w niej dziś już unikatowe fotografie okolicznych rolników przy pracy. I tak na pierwszej widać przykładne gospodarstwo w Kobiórze z murowaną gnojowicą i na dodatek ogrodzoną, a także drewnianym wychodkiem. Krzątają się tam ludzie, a obejście pełne jest zwierząt — krów, koni, świń. Na następnej fotografii jest pole z koniczyną należące do Gollego ze Studzionki, które regularnie zasilano sztucznymi nawozami. Ale najwięcej zdjęć zamieszczonych w rolniczej książeczce pochodzi właśnie z gospodarstwa Godźka. Rozrzucanie tomasówki (nawozu fosforowo-wapiennego) na roli. Siew drylem. Koszenie łąk maszyną. Wszystko to dzieje się w Mizerowie. Kto wie, może jegomość w kapeluszu i pod muszką stojący na jednej z fotografii obok worków ze zbożem to właśnie Paweł Godziek?

W niniejszym dziełku — pisze na końcu tejże broszury autor — usiłowałem w krótkim zarysie przedstawić najważniejsze dane, potrzebne do osiągnięcia możliwie jak najobfitszych zbiorów, by przez to rolnikom, obliczającym i idącym z postępem czasu, wskazać drogę do pomyślności. Jestem przekonany, że każdy, kto za temi wskazówkami pójdzie, też rzeczywiści dobrze na tym wyjdzie. Kogo postęp nie obchodzi i kto każda dobrą odrzuca, temu żadną miarą pomimo najlepszej woli pomóc nie można”.

Trudno się z tym nie zgodzić... Paweł Godziek należał na pewno do światłych obywateli naszej Ziemi Pszczyńskiej.

Grzegorz Sztoler

 

Na zdjęciu Paweł Godziek z żoną

Na zdjęciu Paweł Godziek (siedzący) z najbliższą rodziną

Ta poniższa fotografia to prawdziwy unikat. Została zamieszczona we wspomnianej broszurze rolniczej z 1913 roku pt. "Jak działają sztuczne nawozy i czy opłaca się ich użycie. Przyczynek do rozwoju rolnictwa na Górnym Śląsku". Jej autorem był Paweł Godziek z Mizerowa. Ukazała się w wydawnictwie Verlag fur Bodenkultur. Berlin..

Na zdjęciu (z samej prawej strony) widoczny drewniany młyn, na Lazarowym, który spłonął. Widoczny jest również kościół poświęcony w 1909 r. Z lewej strony kościoła znajduje się budynek ówczesnej szkoły, spalonej w 1915 roku. Jest i probostwo, które przetrwało do dnia dzisiejszego. Z lewej strony fotografii widoczne są zabudowania rodziny Paszek. A na pierwszym planie znajduje się łąka, na której obecnie urządzone jest boisko LKS Brzeźce. Dostrzec też można drogę (obecnie Ofiar Faszyzmu) oraz ścieżkę biegnącą obok łąki w stronę znanego Brzeźczanom mostku.

 

O Autorze:

Grzegorz Sztoler - Urodzony w 1973 roku w Pszczynie. Doktor nauk humanistycznych (2009), historyk archiwista. Zajmuje się historią Górnego Śląska, zwłaszcza ziemi pszczyńskiej. Zawodowo związany z „Dziennikiem Zachodnim” jako archiwista, poza tym jest niezależnym publicystą, autorem, współautorem i redaktorem książek o tematyce regionalnej, poświęconych z reguły historii małych ojczyzn (współpracuje z historykami amatorami). Regularnie publikuje w miesięczniku „Śląsk” oraz „Dzienniku Zachodnim” (w latach 2012-2014 cykl felietonów Spacerkiem po ziemi pszczyńskiej).

Uprawia następujące gatunki: reportaż, felieton, esej. W przypadku prac naukowych posługuje się kanonem naukowym z chęcią łamania go w kierunku publicystyki historycznej. Najczęściej podejmowana tematyka w utworach literackich (od felietonu po reportaż): wszystko, co na Górnym Śląsku odnaleźć można w relacjach: człowiek, lokalność, jego świat, problemy, swojskość-tutejszość.

W 2003 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury RP na realizację własnego programu z zakresu upowszechniania dóbr kultury obejmujący m.in. wyjazd badawczy do Nowego Jorku, a także publikację zbioru reportaży pt. Ścieżki Śląskie (2004). Pozycja została zdigitalizowana w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. W latach 2010-2014 wyróżnienia w konkursach na jednoaktówkę po śląsku, konkurs Imago Public Relations i „Gazety Wyborczej”. Należy do Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego.