Drukuj
Szczegóły: Kategoria: Aktualności | Opublikowano: 14 luty 2020

Po brzeskim zepłociu (1) - cykl, którego autorem jest pochodzący z Brzeźc  dr Grzegorz Sztoler

Sprawa Księdza Cedzicha

Zdarza się, że pewne sprawy wracają – po kilku miesiącach, latach, dekadach. Budowa kościoła w Brzeźcach (w latach 1907/9) została – na ile pozwalał mi dostęp do archiwów – opisana w monografii, a w niej tragiczny wątek młodego księdza Karola Cedzicha, którego podejrzewano o defraudację pieniędzy, w związku z czym musiał parafię opuścić, i to jeszcze przed oddaniem kościoła do użytku. Po dwudziestu latach od napisania monografii mojej rodzinnej wsi, zgłosił się do mnie pewien duchowny poruszony postacią księdza Cedzicha.

Zacznijmy jednak od tego, że na znanej większości brzeźczan fotografii budowniczych kościoła z 1908 roku (jest w monografii, znajduje się też w zbiorach miejscowej Izby Pamięci Parafii i Sołectwa Brzeźce w tutejszym Domu Parafialnym) brakuje postaci najważniejszej – proboszcza. Zastanawiające. Zabrakło na niej księdza Cedzicha, który tuż przed jej wykonaniem musiał opuścić parafię. Szerzej opisuje to Paweł Godziek – krewny ks. Augustyna Godźka, który duszpasterzował w Brzeźcach w czasie ostatniej wojny - w swojej kronice zatytułowanej „Stary dąb”, której fragmenty cytuję w monografii. Przypomnijmy ten najważniejszy:

Niestety, prob. Cedzichowi nie danym było ukończyć budowy kościoła. Na skutek niespodziewanej rewizji kasy kościelnej przez patronat książęcy i rewidenta z wrocławskiej kurii diecezjalnej zaskoczony proboszcz nie mógł się wyliczyć z dochodów z powodu braku kwitów. Na domiar złego zaczęto złośliwie komentować wypadek – kontrola nie została przeprowadzona do końca. Ks. prob. Cedzicha uznano winnym nadużyć i na wniosek patronatu książęcego jako proboszcza odwołano. Z miejsca też odcięto mu dostęp do akt i uniemożliwiono obronę. Ks. Cedzich przeznaczył na pokrycie brakującej kwoty pieniężnej wszystkie swoje meble. Na publicznej licytacji sprzedano cały jego majątek. Ponadto rodzeństwo nieszczęśliwego proboszcza pośpieszyło mu z pomocą oddając wszystkie oszczędności.”

Tyle kronika, z którą współbrzmi ludowe podanie, które niejednokrotnie słyszałem z ust bliskich, iż odwożony furmanką do Pszczyny ks. Cedzich nie miał nawet za co zapłacić woźnicy, i ofiarował mu swój płaszcz jako zapłatę. Kim był ten Ksiądz? Przeczytaj całość KLIKwLINK

I tu nieoczekiwanie z pomocą przyszedł mi ks. Bernard Joszko, proboszcz spod Olesna, który latem zeszłego roku zadzwonił do mnie z pytaniem o księdza Cedzicha – czym mnie naprawdę zaskoczył – bo nie spodziewałem się, że kiedykolwiek historia związana z tą tragiczną Postacią powróci... Że kogoś zainteresuje – i to ze stosunkowo odległego krańca Górnego Śląska.

Nawiązaliśmy miłą branżową, historyczną znajomość – w pierwszym odruchu sprawdziłem, gdzie leży parafia księdza Bernarda – to mała, wiejska parafia Biskupice, na terenie której – jak niegdyś w Brzeźcach – wznosi się drewniany kościołek, co szczególnie mnie ujęło (jestem miłośnikiem drewnianej architektury sakralnej). W zasadzie nie jeden a dwa. Plus trzeci, murowany, barokowy… Murowany pod wezwaniem św. Jacka jest parafialnym, a dwa drewniane (św. Jadwigi Śląskiej i św. Marii Magdaleny w Boroszowie) są filialnymi… Ziemia Pszczyńska też była bogata w budownictwo drewniane, ostało się tu kilka kościołów drewnianych… Zresztą, sprzyjały temu bogate w zdrowe drewno lasy. W okolicach Olesna też przeważają lasy...

Okazuje się, że Brzeźce były pierwszą parafią młodego księdza Cedzicha (1900 r.) wyświęconego trzy lata wcześniej, przedtem był wikarym w Lędzinach. Tu od razu trafił w wir wielkiej inwestycji, jaką była budowa murowanej świątyni, a wcześniej rozbiórka starego, drewnianego kościółka (co dokonało się w 1902 roku). Ksiądz Bernard pytał o jakiekolwiek zdjęcie brzeskiego proboszcza. Rozłożyłem ręce. Jedyne, które mi się nasuwało, to zdjęcie ze starym kościołem, na którym widnieje postać proboszcza – pytanie jednak czy był to ksiądz Cedzich, czy też jeszcze jego poprzednik, ks. Dembończyk?

Odpisałem więc księdzu Bernardowi:

 

Szcześć Boże,

 

Na razie wysyłam Księdzu fragmenty mojej pracy o Brzeźcach, w tym te o budowie kościoła, bo one są ważne dla zrozumienia kontekstu. Zdjęcie starego, drewnianego kościoła rozebranego w 1902 roku - na nim widoczna jest postać księdza - to jest albo ks. Cedzich, który był tu od 1900 r. albo ks. Dembończyk, który duszpasterzował w Brzeźcach od 1888 roku. To trudno rozstrzygnąć. Chyba jednak raczej ok. 1900, bo zdjęcie zostało użyte w pocztówce wydanej przez drukarnię Alfonsa Lokaya w Pszczynie (załączam cz-b kopię, oryginału nie posiadam). A jeszcze jedna interesująca rzecz - na zdjęciu budowniczych kościoła, robotników i mieszkańców Brzeźc z 1908 roku nie ma księdza Cedzicha! To ciekawe. Wg moich ustaleń opuścił on parafię już w 1908 r. W momencie wykonywania tej fotografii musiało go już nie być na parafii. I tak jak mówiłem i piszę w książce - jego tragiczna postać utrwaliła się w zbiorowej pamięci opowieścią o tym, że nawet woźnicy który go odwoził do Pszczyny nie miał czym zapłacić. Więc zdjął swój płaszcz. Podobno pomagało mu rodzeństwo. Rozpytam jeszcze o tą postać i postaram się dowiedzieć gdzie jest pochowany - na pewno nie w Brzeźcach, tu nie ma jego grobu...

 

Ksiądz Bernard, który zajmuje się utrwalanie historii własnych stron i zgromadził trochę informacji o rodzinie Cedzichów, podzielił się ze mną niezwykłą informacją, ksiądz Karol Cedzich miał brata księdza! Nazywał się Hugon… Ale o tym później...

 

Ksiądz Bernard jest rozmiłowany w swoich stronach, wydał niedawno, w 2017 r., historię parafii, w której duszpasterzuje od trzech już dekad pt. Słuchali dzwonów z dwóch kościołów”. Nie poprzestał na tym. Zrobił doktorat, i jak dowiaduję się ze stron internetowych, wydaje kolejne publikacje o bliskich mu stronach, jak choćby ostatnio: "Kościeliska. Dzieje miejscowości i parafii". I chętnie opowiada o historii macierzystych stron najmłodszym, jak uczynił to w grudniu zeszłego roku:

 


http://powiatoleski.pl/3184/spotkanie-autorskie-z-ks-dr-bernardem-joszko-w-ramach-historii-lokalnej-w-powiecie-oleskim.html

 

I chwała biskupickiemu proboszczowi za to. Trzeba wiedzieć skąd się jest i dokąd się zmierza. Wróćmy jednak do życiorysu ks. Cedzicha. Oto co zdążył ustalić ks. Bernard:

Ks. Karol Cedzich urodzony 26 marca 1871 r., w Solarni koło Raciborza. Był synem chałupnika Aleksandra i Katarzyny z domu Luzina. Został ochrzczony w 30 marca 1871 r. w kościele parafialnym w Dziergowicach. Święcenia kapłańskie przyjął 21 czerwca 1897 r. we Wrocławiu. Po święceniach w latach 1897 – 1899 pełnił obowiązki wikariuszowskie w Bogucicach koło Katowic. W latach 1899 – 1900 był wikariuszem w parafii Lędziny koło Pszczyny. 17 grudnia 1900 r. został proboszczem parafii Brzeżce koło Pszczyny. Tam był duszpasterzem do 1908 r. W 1907 r. rozpoczął w tej parafii budowę nowego murowanego kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Szkaplerznej. W następnym roku wskutek nieporozumień, jakie zaistniały przy jego budowie został odwołany z urzędu proboszcza. Budowę kościoła dokończył w 1909 r. jego następca (ks. Franciszek Ruhnau). W latach 1908 – 1910 ks. Cedzich pracował jako wikariusz w parafiach w Jauer i Cottbus. Stamtąd przyszedł do Bodzanowic, gdzie 8 maja 1910 r. przejął obowiązki wikariusza. W tym charakterze pracował do 21 listopada 1911 r., kiedy przeszedł do pracy wikariuszowskiej do parafii Rydułtowy. Z tej parafii został zaciąniety na wojnę jako kapelan. Te obowiązki pełnił w latach 1915 – 1917. Od 3 grudnia 1917 r. pełnił posługi kapłańskie w Piekarach Śl. Był tam jeszcze w 1921 r. Od 1922 r. przeszedł na emeryturę. Już jako emerytowany proboszcz pomagał w duszpasterstwie w latach 1922 – 1924 w Komprachcicach, a w 1925 r. pomagał ks. proboszczowi Siegesmundowi w Jełowej koło Opola, który miał wtedy pod opieką duszpasterską parafię Łubniany. W tej parafii wtedy posługiwał ks. Cedzich. Dalsze lata spędził w domu emerytów w Nysie. Tam zmarł 3 marca 1941 r.”

 

Dla porównania zamieszczam link do życiorysu jego młodszego brata, rocznik 1873, Hugona, który dokładnie opisany został w wirtualnej encyklopedii śląskiego duchowieństwa.

 

https://silesia.edu.pl/index.php?title=Cedzich_Hugon

 

Z życiorysu ks. Karola ustalonego dzięki wnikliwości ks. Bernarda wynika, że w chwili pojawienia się ks. Karola Cedzicha na brzeskiej farze miał on zaledwie 29 lat (w 1900 r.). To za jego kadencji nastąpiły wydarzenia, które odcisnęły piętno na wyglądzie, krajobrazie, charakterze tutejszej parafii, zburzono drewniany kościół i przystąpiono do budowy ceglanego, neogotyckiego według projektu ambitnego i uznanego śląskiego architekta Ludwika Schneidera. Wystarczy dodać tylko, że zaprojektował on również potężną bazylikę w Rybniku, a stanie się jasne, na jak wielką inwestycje porwała się brzeska społeczność parafialna (a więc mieszkańcy Wisły Wielkiej, Brzeźc i Kobielic). Trafnie bowiem i przytomnie zauważył jeden z urzędników książęcego patronatu, że „świątynia ta nie nadawała się do wsi, lecz do miasta”.

 

To że brzeska parafia kojarzona jest z tak pięknym kościołem jest właśnie zasługą ks. Karola Cedzicha.

 

Na istną ironię losu, szyderstwo wręcz, zakrawa fakt, że młody ks. Cedzich nie doczekał poświęcenia kościoła, pierwszego w nim nabożeństwa. Nie doczekał – bo atmosferze skandalu, w głębokim (i słusznym jak się okazuje po latach) poczuciu niesprawiedliwości, ze złamaną godnością – opuszczał on parafię, dla której tyle zdziałał. Był to rok 1908, ten sam o którym mówiliśmy na początku. Parafię w Brzeźcach opuścił ks. Karol przed wykonaniem wspomnianej wcześniej historycznej fotografii budowniczych kościoła. To tłumaczy, dlaczego duchownego na niej nie ma.

 

I tu przechodzimy do pytania najważniejszego: jak wyglądał ks. Karol Cedzich? Przyznam, że penetrując dwie dekady temu brzeskie archiwa i zbiory, nie do wszystkiego miałem pełny dostęp (m.in. ks. Stefan Sprot udostępnił mi jedynie, po wielkich zresztą staraniach, kronikę parafialną i księgi metrykalne ze współczesnych czasów). Dobrze się stało, że poszukiwania historyczne są w parafii brzeskiej kontynuowane, to z pewnością zasługa monografii, która wzbudziła świadomość i apetyt na takowe…

 

Wystosowałem więc e-maila do zorientowanego w fotograficznych zbiorach parafialnych (m.in. tych zgromadzonych w Izbie Pamięci) fotografa Jacka Cisło, który – ku mojej i księdza Bernarda radości – potwierdził istnienie fotograficznego portretu ks. Karola Cedzicha. Tym samym, ta tragiczna Postać może spojrzeć na nas, po latach z godnością, i dumą niejako. Bo to dzięki niej Brzeźce z ich krajobrazem – są jakie są. Piękne po prostu. Nasza świątynia nie raz wygrywała (i wygrywać będzie) wszelkie „konkursy piękności” – że tak to ujmę. Jest uznawana za sztandarowy, najbardziej udany, i zrównoważony w formie projekt Schneiderowskiej architektury. Ale o tym - i o twórcy brzeskiej świątyni - kiedy indziej.

 

Teraz jeszcze wrócimy do początku, do tego na co natrafił Paweł Godziek w archiwum brzeskiej fary w czasie ostatniej wojny. Odnalazł tam bowiem dowody niewinności Księdza Cedzicha. Ot, ironia losu…

 

W czasie wojny tajnym archiwista fary brzeskiej, Paweł Godziek, natknął się na zbiór dokumentów, które zupełnie wyjaśniają bezpodstawność zarzutów przeciw osobie ks. prob. Cedzicha. Kapłan ten a także jego rodzeństwo padli ofiarą albo nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, albo też złośliwości ludzkiej. Ks. Cedzichowi stała się krzywda. Stracił wszystko i sławę, i poważanie wśród ludzi. Cios ten jednak zniósł z wielką godnością, powagą i oddaniem się woli Bożej. W archiwum parafialnym odnalazły się listy przewozowe odbierane i przechowywane niegdyś przez ojca ks. prob. Cedzicha. Furmani zwożąc materiały budowlane na budowę kościoła, otrzymywali gotówkę na opłacenie przewozowego. Listy te ojciec proboszcza składał nie na biurku, lecz w szafie archiwalnej, a w krytycznym dniu kontroli ojciec był nieobecny. Otóż dokumenty te w protokole rewizyjnym nie zostały ujęte. Jest ich tyle, że pokrywają one brakującą sumę, z której ks. Cedzich nie umiał się rozliczyć i wytłumaczyć. Jest to zrozumiałe, zwłaszcza że z chwilą zawieszenia go w urzędowaniu odcięto mu dostęp do obrony i akt. Ujawnione w toku porządkowania brzeskiego archiwum w czasie okupacji hitlerowskiej dokumenty czekają na urzędowe rozpatrzenie jako dowody krzywdy wyrządzonej nie tylko temu zacnemu proboszczowi ale i jego rodzeństwu...”

 

I na ponownie ks. Bernard Joszko:

 

Szanowny Panie Grzegorzu!

 

Szczerze mówiąc nie liczyłem, że odnajdzie się tak fajne zdjęcie ks. Cedzicha. Umieszczę je w książce. Prześlę je też do parafii Dziergowice, gdzie razem z bratem ks. Hugonem byli ochrzczeni. Czytając życiorys ks. Cedzicha trzeba powiedzieć, że życia nie miał łatwego. Może uda się jeszcze ustalić miejsce jego pochówku?”

 

Właśnie, to trzeba będzie jeszcze dopowiedzieć. To się po prostu księdzu Cedzichowi należy...

 

Grzegorz Sztoler

O Autorze: KLIKwLINK

 

Po brzeskim zepłociu (2) KLIKwLINK

Po brzeskim zepłociu (3) KLIKwLINK

 

O Autorze tekstu:

Grzegorz Sztoler

Urodzony w 1973 roku w Pszczynie. Doktor nauk humanistycznych (2009), historyk archiwista. Zajmuje się historią Górnego Śląska, zwłaszcza ziemi pszczyńskiej. Zawodowo związany z „Dziennikiem Zachodnim” jako archiwista, poza tym jest niezależnym publicystą, autorem, współautorem i redaktorem książek o tematyce regionalnej, poświęconych z reguły historii małych ojczyzn (współpracuje z historykami amatorami). Regularnie publikuje w miesięczniku „Śląsk” oraz „Dzienniku Zachodnim” (w latach 2012-2014 cykl felietonów Spacerkiem po ziemi pszczyńskiej).

Uprawia następujące gatunki: reportaż, felieton, esej. W przypadku prac naukowych posługuje się kanonem naukowym z chęcią łamania go w kierunku publicystyki historycznej. Najczęściej podejmowana tematyka w utworach literackich (od felietonu po reportaż): wszystko, co na Górnym Śląsku odnaleźć można w relacjach: człowiek, lokalność, jego świat, problemy, swojskość-tutejszość.

W 2003 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury RP na realizację własnego programu z zakresu upowszechniania dóbr kultury obejmujący m.in. wyjazd badawczy do Nowego Jorku, a także publikację zbioru reportaży pt. Ścieżki Śląskie (2004). Pozycja została zdigitalizowana w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. W latach 2010-2014 wyróżnienia w konkursach na jednoaktówkę po śląsku, konkurs Imago Public Relations i „Gazety Wyborczej”. Należy do Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego.

Próbka tekstu

DOM TRZECH POKOLEŃ (fragment)

 

Mroźny styczeń 1945 roku. Kolejny akt odsłony dziejów domu w Brzeźcach przy późniejszej ul. Pokoju 26. Kilka postaci wędruje w stronę zabudowań Godźków. To Żydów­ki, które uciekły z Marszu Śmierci. Prowa­dzi je Paszek, dobry znajomy Augustyna Godźka służącego w „Landwasze”, lokal­nej straży porządkowej. Żydówki wędrują w stronę zabudowań wskazanych im przez Paszka. Towarzyszą temu wybuchy (akurat eksplodował w pobliżu jakiś po­cisk). Początkowo w stodole, później w piwnicy i w końcu w sypialni gospodarzy – znajdują schronienie Olga, Magda i Luiza (Lojzika – jak nazwała ją babka Jadwiga). Jedna z węgierskich więźniarek, Olga Lengyel, zaczyna spisywać swoje wstrząsające wspomnienia z obozu kon­centracyjnego w Oświęcimiu. Była świad­kiem eksperymentów Józefa Mengele, zwanego „Aniołem Śmierci”. Jej opowiadania wzbudzają grozę i może na­wet niedowierzanie u domowników („Nie chciało nom sie w to wszystko wierzyć” – wspominała babka). Staną się potem kan­wą książki „Five chimneys” − „Pięć kominów”, wydanej w Stanach Zjedno­czonych w 1947 roku. W ten sposób dom Godźków, ich rodzina i przy okazji cała miejscowość – choć bezimiennie – trafiły do HISTORII LUDZKOŚCI.

Do tego domu  przydzielono też „na kwa­terunek” niemieckich żołnierzy. Biorą oni ukrywającą się Olgę, za jedną z córek Augustyna Godźka i w ten sposób ta się z nimi przy­musowo „spoufala” (jako dziewczyna do towarzystwa). Wkroczenia Rosjan i „wy­zwolenia” domownicy doczekali ukryci z Żydówkami i sąsiadami w piwnicy.

Bibliografia

Bojszowianie. Kalendarium z historii zespołu folklorystycznego. Bojszowy 2014.

Berta i Ludwik. Wspomnienia rodzinne. Pszczyna 2002.

Brzeźce – monografia historyczna parafii i wsi. Pszczyna 1999.

Dom trzech pokoleń. Katowice 2010.

Encyklopedia Powiatu Bieruńsko-Lędzińskiego. Red. G. Grzegorek. Katowice 2010 (współautor haseł związanych m.in. z historią filmu, samorządu).

Kościoły i wyznania. W: Dzieje Orzesza po 1945 roku. Orzesze 2003 (współautor).

Kupcy i rzemieślnicy przedwojennej Pszczyny. W: Kalendarz górniczy kopalni Ziemowit na 2001 rok. Lędziny 2000.

Mieszczanie pszczyńscy do XVIII wieku. W: Pszczyna. Monografia historyczna. T. 2. Pszczyna 2014.

Ornontowice w czasie powstań śląskich. W: Dzieje Ornontowic. Ornontowice 1999.

Orzesze – Droga do niepodległości (o powstaniach śląskich). W: Dzieje Orzesza, Orzesze 2002.

Protokolarz pszczyński jako źródło do dziejów miasta i ziemi pszczyńskiej. W: Ziemia pszczyńska przez wieki. Stan badań, archiwalia, problemy badawcze. Red. A. Barciak. Suszec 2002.

Pszczyna. Studia nad przestrzenią miejską do połowy XVI wieku. Pszczyna 2014.

Szykowny Panoczek. Wspomnienie o Józefie Kassoliku. Międzyrzecze 2001 (współautor).

Ścieżki śląskie - godne wspomnienia. Pszczyna 2004.

Wyrwane z zapomnienia. O przeszłości Bierunia. Bieruń 2008.

 

Źródło: Górnośląskie Towarzystwo Literackie w Katowicach