Miejsce dobre do życia Portal brzezce.info jest pierwszą i najstarszą stroną lokalną w gminie Kultura i sztuka Wiara i tradycja od pokoleń

Jan Paradowski właśnie przygotowuje śniadanie. Kawałki chleba zalane gorącym mlekiem. Koniecznie z cukrem. Co chwila zerka do laptopa, bo lubi wiedzieć, co dzieje się w Polsce, którą zostawił kilka lat temu. Teraz jego drugim domem jest Francja. Wynajmuje kawalerkę na przedmieściach Paryża. Jego sąsiadami są Francuzi i emigranci. Pracuje w pobliskim zakładzie produkującym narzędzia ze stali nierdzewnej. Niedawno szef zrobił z niego brygadzistę, mimo iż nie zna francuskiego i czasem potrzebuje pomocy ze strony kolegów z pracy. Od lat zmaga się ze swoją niepełnosprawnością. Stwardnienie rozsiane – zabrzmiało przed laty jak wyrok. Lekarz zalecał oszczędny tryb życia. Jakby tego było mało, musiał poddać się operacji kręgosłupa, w czasie której kręgosłup umocniono tytanowymi implantami. Dwa pręty i czternaście śrub. Jestem z tytanu – śmieje się Janek. Nie skarży się. Ale jego sytuacja nie jest wesoła i przerosła by niejednego człowieka. Kiedy ma rzut choroby, siada na wózek inwalidzki, i najzwyczajniej jedzie do pracy. Czytaj całość KLIKwLINK

Rodzina przez internet.

W Polsce została jego rodzina. Najbardziej brakuje mu wnuka. Kiedy został dziadkiem był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Widzi go rozmawiając z rodziną przez internet. Czasem się rozklejam, ale zazwyczaj staram się tego nie okazywać, aby nie martwić żony – mówi drżącym głosem Janek. Z rodziną spotka się dopiero na Święta. Już zarezerwował tanie linie. Codziennie odlicza dni do spotkania. Tymczasem jego życie toczy się w Paryżu. Tu zarabia na chleb.

 

Miłuj bliźniego swego.

Mimo swojej niepełnosprawności doskonale radzi sobie w pracy. Wykonuje te same zadania, co jego koledzy, choć jest brygadzistą. Jego szef zastanawia się nad zatrudnieniem kolejnego pracownika niepełnosprawnego. We Francji, podobnie jak w Polsce, firma zatrudniająca niepełnosprawnych pracowników może liczyć na pewne przywileje ze strony Państwa. W opinii pracodawców pracownicy niepełnosprawni są lojalni i pracowici. Przykład Jana zmienił sposób postrzegania osób niepełnosprawnych przez jego kolegów z pracy. To za jego namową zaangażowali się w wolontariat. Pomagają w remoncie miejscowej noclegowni dla bezdomnych. Janek pomaga bezdomnym odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Oni odwdzięczyli się, budując podjazd dla niepełnosprawnych, aby Janek, kiedy ma rzut choroby, mógł łatwiej do nich podjechać.

 

Tu jest moje miejsce.

Przedmieścia Paryża to region, gdzie panuje kontrast. Emigranci mieszają się z rdzennymi mieszkańcami stolicy. Tutaj na porządku dziennym są rozboje i pobicia, a najciemniej jest pod latarnią. Życie tutaj nie należy do bezpiecznych. Janek miał okazję przeprowadzić się do innego, lepszego mieszkania, ale zrezygnował. Tutaj, jak twierdzi, są jego przyjaciele, znajomi i bezdomni, którzy go potrzebują. Przychodzą do niego z najróżniejszymi sprawami. Poprosili, aby pomógł ich bezdomnemu koledzy, który urodził się bez nóg. Po urodzeniu matka porzuciła go w szpitalu i od tamtej chwili miał zawsze pod górkę. Dla Janka nie ma rzeczy niemożliwych. Natychmiast całą sprawę przedstawił właścicielowi firmy, która zatrudnia Janka. Dwa spotkania z szefem i znalazł się wolny etat dla człowieka, który odtąd nie był już bezdomny – dostał pokoik nad zakładem produkcyjnym i pracę na portierni.

 

Pomagać innym.

Janek jest znany w Paryżu. Zaangażowanie w pomoc najuboższym przysparza mu wielu przyjaciół. Coraz więcej ludzi puka do drzwi jego mieszkania. Wszystkim nie jest w stanie pomóc. Bywa, że są dni, kiedy choroba z nim wygrywa. W swoich czterech ścianach paryskiego mieszkania jest sam ze swoim cierpieniem. Najgorsza jest moja bezsilność, kiedy dopada mnie niedowład nóg. Dłuższe przebywanie na wózku źle odbija się na moim kręgosłupie. Implanty przypominają o swoim istnieniu. Czuję każdą śrubę wkręconą do kręgosłupa – mówi lekko łamiącym się głosem Jan.

 

W okresie, kiedy Jan nie jest w stanie pójść do pracy ani zrobić zakupów, pomagają mu jego przyjaciele i znajomi. Na nich zawsze może liczyć. Wbrew pozorom nawet w tych trudnych dniach robi coś pożytecznego dla innych. Udało mu się zorganizować kursy języka francuskiego dla emigrantów. Kursy są bezpłatne, a zajęcia odbywają się w dużej świetlicy. Oferta kursów poszerzyła się również o kurs języka angielskiego, który szczególnie upodobali sobie młodzi ludzie z najuboższych dzielnic Paryża. Wykładowcami są wolontariusze zaproszeni przez Janka

 

Zarażać dobrem.

Pracodawca Jana znany był ze swej niechęci do ludzi niepełnosprawnych. Uważał ich za ludzi niezaradnych i leniwych. Nigdy też nie angażował się w akcje charytatywne organizowane w jego okolicy. Nie dopuszczał myśli, że kiedykolwiek mógłby zatrudnić choć jedną niepełnosprawną osobę. Jego postawa uległa diametralnej zmianie pod wpływem jego pracownika – Jana. Przystosował zakład na potrzeby pracowników niepełnosprawnych i zatrudnił wielu pracowników z różnymi schorzeniami. Pracę w jego firmie znalazły również osoby głuchonieme. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie postawa Jana – człowieka z tytanu, który swoim dobrem zaraził człowieka sceptycznie nastawionego na pomaganie innym.

 

Nierówna walka.

Jan ciągle walczy z chorobą. Często ta walka jest nierówna. Przekonuje się o tym za każdym razem, kiedy implanty powodują niewyobrażalne skurcze w okolicy kręgosłupa. Ból jest nie do opisania. Leki przeciwbólowe i przeciwzapalne to codzienność u Jana. Ich skład i działanie znam lepiej od aptekarza – śmieje się Jan. Ale śmiech w jego przypadku to reakcja na ból i bezsilność. W takich chwilach brakuje mu najbliższej rodziny. Rozwiązaniem może być kontakt internetowy, ale Jan nie chce martwić rodziny swoją chorobą. Czasem myśli o powrocie do Polski i o założeniu fundacji, która pomagałaby ludziom niepełnosprawnym, szczególnie tym z wszczepionymi implantami usztywniającymi kręgosłup. Oni są pozostawieni sami sobie. Ich niepełnosprawności często nie jest uwidoczniona zewnętrznie. Są niezrozumiani przez otoczenie. Najgorzej mają ludzie mniej wykształceni. Implanty często wykluczają ich z pracy fizycznej, a do pracy biurowej nie mają kwalifikacji – mówi Jan.

 

Zaangażowanie Jana w pomoc ludziom potrzebującym u niektórych osób wywołuje złość. Nie potrafią zrozumieć, że osoba niepełnosprawna pomaga innym niepełnosprawnym. Dopatrują się w tym drugiego dna. Wiele razy spotkałem się z niechęcią ze strony francuskich urzędników. Szczególnie we francuskiej opiece społecznej. Rozwiązywanie przeze mnie problemów ludzi bezdomnych, osamotnionych i emigrantów nie zawsze jest mile widziane przez francuskich urzędników. Trudno mi zrozumieć ich postawę, ale ja robię swoje – mówi Jan. Kiedy wieczorem wraca do swojego małego mieszkanka zastanawia się nad swoim życiem. Czasem targają nim wątpliwości – wracać do Polski, do rodziny, czy pracować w Paryżu i tam nadal być blisko ludzi potrzebujących. Wątpliwości rozwiewa jednak kolejne pukanie do drzwi, bo znowu ktoś przyszedł po poradę do Jana...

 

 

Copyrights by brzezce.info © 2016. stat4u